Wywiad z Facundem Araną
Jakie to uczucie być aktorem znanym po obydwu stronach półkuli?
- Jestem zaskoczony, zwłaszcza gdy dostaję listy z Europy Wschodniej lub Bliskiego Wschodu, w których moi fani, w najróżniejszych językach świata, piszą że mnie kochają.
Jak wspominasz swoje dzieciństwo?
-Pochodzę z normalnej rodziny. Moi rodzice to ciepli, wspaniali ludzie, mam trzy siostry, jedną straszą i dwie. Moje dzieciństwo niczym się nie wyróżniało - było beztroskie, pełne spokoju i miłości. Jako nastolatek byłem panicznie nieśmiały i oblewałem się rumieńcem, gdy tylko ktoś na mnie spojrzał.
Raczej nie wyglądasz na nieśmiałego…
- Myślę, że aktorstwo wyleczyło mnie z tego. Gdy miałem 15 lat, mój przyjaciel Cali zaciągnął mnie na warsztaty teatralne. Tak się narodziła moja wielka aktorska pasja.
Zagrałeś w wielu telenowelach, w Polsce słyniesz jako Ivo ze „Zbuntowanego anioła”. W której roli czułeś się najlepiej?
- Wszystkie role, które zagrałem były fantastyczne. Dotychczas nie zdarzyło mi się odrzucić jakiejkolwiek propozycji, bo wydaje mi się, że z każdej roli można coś wyczarować.
Wiele cię łączy z Ivem?
-Wszystko i nic. Jako Ivo mogłem być taki, jaki nigdy nie byłem w normalnym życiu- uparty i tchórzliwy. Ivo z kolei ma moją naiwność i ufność. Dzięki temu jest nie tylko postacią wymyśloną przez scenarzystę, ale kimś z krwi i kości, kto bez trudu przemienia się z anioła we wrednego typa i odwrotnie.
Jak Ci się pracowało z Natalią Oreiro?
- Nie znaliśmy się dobrze przed „Zbuntowanym aniołem” Z początku obawiałem się, że skoro była bardziej znana ode mnie, będzie zadzierać nosa. Nic bardziej mylnego! To wspaniała, tryskająca życiem dziewczyna,której nikt niczego nie może zarzucić.
Zdarzyło Ci się zakochać w którejś z Twoich serialowych partnerek?
- Trudno jest grać zakochanego, niczego nie czując. Na przykład Natalia jest do tego stopnia wyjątkową kobietą, że w momencie, gdy padały słowa: „akcja”, byłem w niej zadurzony po uszy. Gdy reżyser mówił z kolei „Cięcie”!, nie od razu wracałem do rzeczywistości.Potrzebowałem trochę czasu, by ochłonąć.
Twoja narzeczona Isabel nie była nigdy zazdrosna?
- Sama jest aktorką, więc mnie doskonale rozumie. Zresztą nie lubię opowiadać o naszym związku.
Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 10 lat?
- Nie wybiegam tak daleko w przyszłość, bo nauczony doświadczeniem wyznaję zasadę: ciesz się z dnia dzisiejszego. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Wiem na pewno, że w przyszłości będę miał kochającą żonę i spore stadko dzieci.
Podobno jesteś utalentowanym saksofonistą. Zamierzasz wydać płytę?
- Jeśli pojawi się taka propozycja, niewykluczone, że z niej skorzystam.
Nie męczy Cię Twoja ogromna popularność?
- Jestem aktorem, więc zależy mi na mojej publiczności. Gdy ktoś na ulicy prosi mnie o autograf lub wspólne zdjęcie, nigdy nie odmawiam,jestem nawet skłonny uściskać lub ucałować mojego fana na pożegnanie.To moja praca.
Ostatnio bardzo popularne stały się reality show. Co o nich sądzisz?
- Myślę, że są po prostu modne. Kiedyś telenowele robiły furorę, teraz ich blask nieco przygasł. Jako aktor wolę oczywiście fikcję, ale skoro ludzie oglądają reality show, to czemu ich nie produkować?
Kiedy zobaczymy Cię w Polsce?
- Rozumiem, że mam to potraktować jak zaproszenie?
Owszem…
- Natalia bardzo dużo mi opowiadała o swojej wizycie w Polsce i innych krajach Europy. To brzmi bardzo kusząco i z chęcią się do was wybiorę.
W takim razie, co chciałbyś przekazać twoim polskim wielbicielkom?
- Jestem zaskoczony, zwłaszcza gdy dostaję listy z Europy Wschodniej lub Bliskiego Wschodu, w których moi fani, w najróżniejszych językach świata, piszą że mnie kochają.
Jak wspominasz swoje dzieciństwo?
-Pochodzę z normalnej rodziny. Moi rodzice to ciepli, wspaniali ludzie, mam trzy siostry, jedną straszą i dwie. Moje dzieciństwo niczym się nie wyróżniało - było beztroskie, pełne spokoju i miłości. Jako nastolatek byłem panicznie nieśmiały i oblewałem się rumieńcem, gdy tylko ktoś na mnie spojrzał.
Raczej nie wyglądasz na nieśmiałego…
- Myślę, że aktorstwo wyleczyło mnie z tego. Gdy miałem 15 lat, mój przyjaciel Cali zaciągnął mnie na warsztaty teatralne. Tak się narodziła moja wielka aktorska pasja.
Zagrałeś w wielu telenowelach, w Polsce słyniesz jako Ivo ze „Zbuntowanego anioła”. W której roli czułeś się najlepiej?
- Wszystkie role, które zagrałem były fantastyczne. Dotychczas nie zdarzyło mi się odrzucić jakiejkolwiek propozycji, bo wydaje mi się, że z każdej roli można coś wyczarować.
Wiele cię łączy z Ivem?
-Wszystko i nic. Jako Ivo mogłem być taki, jaki nigdy nie byłem w normalnym życiu- uparty i tchórzliwy. Ivo z kolei ma moją naiwność i ufność. Dzięki temu jest nie tylko postacią wymyśloną przez scenarzystę, ale kimś z krwi i kości, kto bez trudu przemienia się z anioła we wrednego typa i odwrotnie.
Jak Ci się pracowało z Natalią Oreiro?
- Nie znaliśmy się dobrze przed „Zbuntowanym aniołem” Z początku obawiałem się, że skoro była bardziej znana ode mnie, będzie zadzierać nosa. Nic bardziej mylnego! To wspaniała, tryskająca życiem dziewczyna,której nikt niczego nie może zarzucić.
Zdarzyło Ci się zakochać w którejś z Twoich serialowych partnerek?
- Trudno jest grać zakochanego, niczego nie czując. Na przykład Natalia jest do tego stopnia wyjątkową kobietą, że w momencie, gdy padały słowa: „akcja”, byłem w niej zadurzony po uszy. Gdy reżyser mówił z kolei „Cięcie”!, nie od razu wracałem do rzeczywistości.Potrzebowałem trochę czasu, by ochłonąć.
Twoja narzeczona Isabel nie była nigdy zazdrosna?
- Sama jest aktorką, więc mnie doskonale rozumie. Zresztą nie lubię opowiadać o naszym związku.
Jak wyobrażasz sobie swoje życie za 10 lat?
- Nie wybiegam tak daleko w przyszłość, bo nauczony doświadczeniem wyznaję zasadę: ciesz się z dnia dzisiejszego. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Wiem na pewno, że w przyszłości będę miał kochającą żonę i spore stadko dzieci.
Podobno jesteś utalentowanym saksofonistą. Zamierzasz wydać płytę?
- Jeśli pojawi się taka propozycja, niewykluczone, że z niej skorzystam.
Nie męczy Cię Twoja ogromna popularność?
- Jestem aktorem, więc zależy mi na mojej publiczności. Gdy ktoś na ulicy prosi mnie o autograf lub wspólne zdjęcie, nigdy nie odmawiam,jestem nawet skłonny uściskać lub ucałować mojego fana na pożegnanie.To moja praca.
Ostatnio bardzo popularne stały się reality show. Co o nich sądzisz?
- Myślę, że są po prostu modne. Kiedyś telenowele robiły furorę, teraz ich blask nieco przygasł. Jako aktor wolę oczywiście fikcję, ale skoro ludzie oglądają reality show, to czemu ich nie produkować?
Kiedy zobaczymy Cię w Polsce?
- Rozumiem, że mam to potraktować jak zaproszenie?
Owszem…
- Natalia bardzo dużo mi opowiadała o swojej wizycie w Polsce i innych krajach Europy. To brzmi bardzo kusząco i z chęcią się do was wybiorę.
W takim razie, co chciałbyś przekazać twoim polskim wielbicielkom?
- Wszystkim przesyłam mocne uściski i podziękowania. To przyjemne uczucie wiedzieć, że w tak odległym kraju jak Polska mam grupę swoich fanów.